Nowy wróg – homocysteina
Niemal każdy wie że naszym największym wrogiem, skracającym życie z powodu miażdżycy, jest cholesterol, a dokładnie jego frakcja LDL. To ona właśnie uszkadza wyściółkę tętnic, dając początek groźnym blaszkom miażdżycowym. W całej puli cholesterolu jest i dobra frakcja- HDL, gojąca ścianę tętnic. Drugim groźnym czynnikiem lipidowym wywołującym miażdżycę są trójglicerydy. Skłonność do ich nadmiaru jest często wrodzona. Tak że oglądając wyniki otrzymane z laboratorium cieszymy się jeśli mamy mało cholesterolu i trójglicerydów, a cholesterolu HDL (dobrego) odsetkowo dużo ( u zdrowych jest go zwykle ponad 25 %). Od niedawna naszą uwagę zwraca jeszcze jeden groźny czynnik znajdowany w krwi – homocysteina.
Znaczenie homocysteiny odkryto poszukując przyczyny zawałów i udarów u młodych ludzi, którzy mieli prawidłowy poziom cholesterolu LDL i trójglicerydów. Stwierdzano u większości z nich defekt genetyczny w przemianie, potrzebnego i powszechnie przyjmowanego, aminokwasu metioniny. Okazało się że nadmiar homocysteiny spotykamy nie tylko w przypadku tego wrodzonego defektu. Ilość jej wzrasta np. gwałtownie po każdym papierosie. Szczególnie też obciążone są tym zagrożeniem kobiety. Ilość homocysteiny wzrasta bowiem gwałtownie po menopauzie, co jest jednym z argumentów przemawiających za hormonalną terapią zastępczą.
Nadmiar homocysteiny jest eliminowany przez wysiłek fizyczny, namawia się więc kobiety, szczególnie w średnim i starszym wieku, do bardzo czynnego życia ( pływalnia, jogging, rower itp.) Eliminują ten trujący czynnik także witaminy B-6 , B-12 i kwas foliowy, szczególnie przyjmowane w postaci naturalnej ( ryby morskie, zielone warzywa, cytrusy, soja, fermentowane produkty mleczne). Ostatnio dietetycy postulują też dodawanie kwasu foliowego do powszechnie przyjmowanych produktów spożywczych.