Wielki Post
Różne formy świadomego ograniczania się przez pewien czas w jedzeniu określonych potraw spotykamy od zarania ludzkości. Prawie zawsze można znaleźć dla tych obyczajów uzasadnienie zdrowotne. Do tej pory spotyka się w różnych kulturach zwyczaj ograniczania się raz w tygodniu do picia wody , w innych – ścisłe posty są znacznie dłuższe i bardziej dokuczliwe. W trakcie postu organizm pozbywa się wielu toksyn , a przede wszystkim zbędnego tłuszczu . Wyrzeczenie się jedzenia sprzyja refleksji i zadumie nad sensem życia i zbliżeniu człowieka do świata pozaziemskiego. Najczęściej więc higieniczny obyczaj postu wiązał się z obowiązującymi zasadami różnych religii. Także katolickiej , której święto Wielkanocy poprzedzone jest Wielkim Postem.
Jaką więc dietę można polecić w okresie Wielkiego Postu ? Zależy to oczywiście od osoby. Dzieciom , młodzieży szkolnej , studentom i ciężko fizycznie pracującym dorosłym nie wolno ograniczać białka zwierzęcego , czyli mięsa. Można je zastąpić mięsem ryb. Dla całej reszty dorosłych całkowita zmiana diety na postną może wyjść tylko na dobre. Co rozumiem pod pojęciem diety postnej ?. Raz dziennie mięso , chyba że ryba , to bez ograniczeń. Jarzyny i warzywa do woli. Także białe produkty mleczne (sery , jogurty , kefir , zsiadłe mleko…). Dla szczupłych owoce, konfitury , powidła , miód , w przypadku nadwagi z owocami ostrożnie ( cukier ! ). Raz w tygodniu warto pościć szczególnie ostro, prawie suchy czerstwy chleb i woda. Im człowiek starszy , tym post lepiej mu zrobi . Chyba że choruje na chorobę wymagającą specyficznej diety (cukrzyca , choroba wrzodowa…).
Spotkałem się z ciekawym wielkopostnym obyczajem jednej z poznańskich rodzin, który chciałbym przybliżyć. Ma on prawie charakter zabawy. Wrócono w tej rodzinie na okres Wielkiego Postu do kuchni skromnych , czy nawet biednych rodzin wielkopolskich lat 50 i 60-tych. Mięso jadały one 1-2 razy w tygodniu. Poza tym królowały takie wspaniałe potrawy jak : ziemniaki „w mundurkach” z kawałkiem masła, solą i gzikiem lub śledziem w śmietanie z cebulą , kluski ziemniaczane „z pokrywki” z gotowana kiszona kapustą , jaja w musztardowym sosie , jajko sadzone i szpinak , pierogi , naleśniki , placki ziemniaczane ..itd. itd. No może zupa z dyni (korbola) nie wszystkim smakowała. Przy okazji ciekawa refleksja , jak się zmieniły relacje cenowe. Ryby już dawno nie są tanie , a ówczesne danie biedaków- kasza z sosem grzybowym i grzybami jest daniem całkiem ekskluzywnym. W każdym razie namawiam Państwa do zabawy przypominania sobie poznańskiej kuchni lat 50 i 60-tych , co dla mnie jest powrotem do dzieciństwa i wczesnej młodości. Niedawno w jednej z najdroższych poznańskich restauracji zrobiliśmy z przyjacielem skandal życząc sobie ziemniaki „w mundurkach” ,sól i masło. Inteligentny kelner – nasz rówieśnik wymusił to w kuchni i przyniósł nam z uśmiechem. Myślę że wprowadzą to do karty na stałe , tak jak w innej eleganckiej restauracji świeży chleb i smalec ze skwarkami na przystawkę.
Wracajmy do Wielkiego Postu. Dające nam prawdziwe oczyszczenie , głęboką refleksję i wielką dawkę optymizmu rekolekcje wielkopostne konweniują znacznie bardziej z ziemniakiem popitym zsiadłym mlekiem niż golonką po bawarsku. I coś w tym jest.