Lecznicze błota
Błota lecznicze- to zmieszane z wodą papkowate substancje nakładane na różne części ciała. Ładniej brzmi ich nazwa naukowa – peloidy, a metoda lecznicza -peloidoterapia. Istotną cechą peloidu jest to, że jest on specyficzny dla określonego miejsca . Peloidem może więc być piasek brzegu morza zawierający resztki gnijących wodorostów oraz nadbrzeżne żyjątka , np. algi. Może być błoto z dna izraelskiego Morza Martwego. Właściwie jeziora, na którym kończy się rzeka Jordan. Doszło tam do niesamowitej koncentracji solanek, niszczących jakiekolwiek życie (stąd nazwa). Może to być też piasek pustyni, np. marokańskiej lub kaukaskie iły, gdzie są resztki życia sprzed tysięcy lat. Najważniejszą jednak cechą peloidu musi być fakt że w zetknięciu z skórą człowieka wykazuje on działanie lecznicze.
Z peloidów można korzystać na miejscu ich istnienia. Jest to rodzaj turystyki zdrowotnej. Jeżdżą więc ludzie taplać się np. w węgierskich błotach, w których płynny składnik stanowi zwykle woda termalna, (o temperaturze wyższej od temperatury ciała). Na tych turystach można świetnie zarabiać, ale dlaczego nie zarobić więcej ? Tak wymyślono fango. Produkuje się je poprzez chemiczne utrwalenie składników błota brzegu morza, tak żeby także w postaci proszku zachowało walory lecznicze. Wystarczy zmieszać proszek z wodą i nie musimy nigdzie wyjeżdżać. Określenie „fango” musi zawierać informację skąd pochodzi, np. fango z Kołobrzegu lub fango z Morza Martwego. Oczywiście uważa się że fango to nie jest to samo co błoto na miejscu powstania. Taka peloidoterapia dla ubogich.
A co u nas ? Jednym z najwspanialszych peloidów świata są nasze polskie torfy. Szczególnie te powstałe przez tysiące lat humifikacji starodawnych borów. Stąd ich nazwa – borowiny. Żadne inne „błota” nie umywają się w działaniu do borowiny. Udowodniono to w tysiącach badań naukowych. Od dermatologicznych, reumatologicznych – po ginekologiczne. Dlatego kiedy widzę reklamę polskiego SPA oferującego zabiegi z fango „skądś tam” ogarnia mnie pusty śmiech. To tak jakby na słonecznej plaży reklamować solarium wyposażone w „łóżka do opalania” lub w smażalni ryb przedkładać świeżo złowione flądry nad mrożone filety z tuńczyka.