Empatia w pracy lekarza
Po raz pierwszy słowo „empatia” użył na początku XX pisarz Vernon Lee. Od tego czasu przeszło znaczną metamorfozę. Lee rozumiał przez empatię możliwość przeniesienia na martwe dzieło sztuki ludzkich uczuć i energii. Sądził że artysta malarz może obdarzyć tworzony obraz swoją miłością i energią. Niekiedy chodziło o uwiecznianą ukochaną dla malarza osobę. To uczucie miało w dziele pozostać i z niego promieniować. Obecnie rozumie się przez empatię, w przypadku np. psychoterapii, znaczne psychiczne zainteresowanie pacjentem, na granicy identyfikacji z jego problemami, co ma warunkować sukces leczniczy.
Problem więzi psychicznej lekarza z pacjentem jest szczególnie aktualny dzisiaj. Postęp medycyny spowodował że pacjent jest leczony przez coraz większą liczbą lekarzy, coraz bardziej bezosobowych. Lekarz rodzinny kieruje do specjalistów, kilku lekarzy stawia diagnozę, inny lekarz daje narkozę, kilku innych operuje, a następnych kilku rehabilituje. Gdzie tu miejsce na empatię. Najbardziej należałoby jej oczekiwać od lekarza rodzinnego. Ale nawet jeśli żyje on losem swoich pacjentów, coraz większy odsetek z nich wierzy w specjalistów i ma raczej w nosie ewentualną empatię lekarza rodzinnego.
Potrzeba empatii ze strony osoby która ma się zająć naszymi problemami zdrowotnymi jest tak duża że daje wolne pole dla różnej maści szarlatanów. Którzy nie bardzo wiedzą co zrobić z naszym zdrowiem, ale są nam w stanie zaoferować całe morze empatii. Potrafią być smutni naszym smutkiem, i płakać kiedy nas boli. To oczywiście patologia i margines życia, ale warto wiedzieć że istnieje. Ale co my lekarze mamy zrobić z narastającą potrzebą empatii ? Stanowi to coraz częściej wyrażaną troskę medyków cywilizowanego świata. Ważna rola przypada lekarzowi rodzinnemu. Dobrze jeśli jego autorytet będzie znacznie większy. Pozostali także powinni się starać o jak najbliższy kontakt osobisty z pacjentami. Nic bowiem nie daje im większego poczucia bezpieczeństwa niż fakt, że lekarz to zainteresowany naszym zdrowiem przyjaciel, a nie pieczątka na papierze.