Aspiryna

Jeden z najstarszych leków świata. Do lat 50-tych ubiegłego wieku panaceum na wszelkie przeziębienia, migreny i reumatyczne bóle. Żaden inny lek nie pobije rekordu ilości ton aspiryny pochłoniętych przez ludzi na całym świecie. W latach 50-tych ubiegłego wieku wydawało się że wyląduje w lamusie. Wynaleziono antybiotyki, wprowadzano coraz to nowe, doskonalsze leki przeciwzapalne i przeciwbólowe.

Aspirynę łykali jedynie starsi, z przyzwyczajenia i sentymentu. I byłoby tak nadal, gdyby w latach 70-tych w świecie nauki nie wybuchła bomba. Wykryto w ścianie tętnic prostacyklinę i tromboksan oraz zrozumiano ich rolę w procesie miażdżycy. Odkrywcy dostała nagrodę Nobla, otarł się zresztą o nią także prof. Gryglewski z Krakowa, był bowiem w Stanach zaangażowany w część tych badań.

Mikroskopijne uszkodzenia wyściółki tętnic aktywują lawinę tromboksanu, który poprzez zlepianie płytek krwi tworzy jedno z pierwszych ogniw groźnej blaszki miażdżycowej. Prostacyklina to groźne zjawisko hamuje. Nie ma natomiast silniejszego środka, który pobudzałby zbawienną prostacyklinę i likwidował wraży tromboksan, niż aspiryna. Następne lata poświęcono na określenie optymalnej, najkorzystniejszej dawki. Okazało się że stosowane w reumatologii pół gramowe tabletki są dla potrzeb profilaktyki miażdżycy za silne. Najlepiej przyjmować codziennie 75 – 150 mg aspirryny. Wyprodukowano więc specjalne „kardiologiczne” tabletki, które pod różnymi nazwami firmowymi są, bez recepty, dostępne w każdej aptece. Stało się oczywiste że każdy, kto przeszedł zawał serca, lub zawał mu zagraża, powinien codziennie łykać aspirynę. To profilaktyka wtórna, czyli ochrona przed ponownym zachorowaniem.

Pozostało jeszcze jedno pytanie. Czy aby nie warto aspiryny przyjmować w ramach profilaktyki pierwotnej, kiedy np. jest się zdrowym 40-latkiem. Niedawno opublikowano wstępne wyniki badań świadczące o tym że chyba warto. Światowe gremia kardiologiczne wypowiedzą się na ten temat pewnie niebawem.